sobota, 30 listopada 2013

ROZDZIAŁ X "Tako"

        W Tako było bardzo miło. Zamówiłam naleśniki, które w menu znajdowały się na samym końcu. Reszta menu należała do wilkołaków, fearie i wampirów. Jace zamówił natomiast hamburgera.
-Mam pytanie kim jest ta kelnerka?- zapytałam się, ponieważ kelnerka nie przypominała człowieka.
-To fearie.- powiedział Jace. Kelnerka przyniosła nam zamówienie. Jedliśmy w ciszy.
        Zaczęłam się przyglądać Jace'owi. Miał piękne i niespotykane złote oczy, pierwszy raz takie widziałam. Oczy były okolone długimi, ciemnymi rzęsami. W książkach opisano by je mianem "Większość dziewczyn dała by się za nie zabić". Rysy miał ostre, ale zarazem łagodne. Miał piękne usta koloru bladego różu. Ciekawe ile dziewczyn zakochiwało się w jego oczach i ustach? Włosy też miał zabójcze blond. Musiał mieć wiele wielbicielek. O mój Boże! Znałam go dopiero dobę, a już wysuwałam takie podejrzenia.
-Gapisz się na mnie.- powiedział Jace wyrywając mnie z rozmyślań. Na jego ustach zaigrał łobuzerski uśmiech.- Mam coś na twarzy? Ubrudziłem się?
-Nie, tylko się zamyśliłam.- powiedziałam.
-Na mój temat?- zapytał się Jace, a jego uśmiech się rozszerzył. Boże jaki on ma piękny uśmiech.- Wiele dziewczyn rozmyśla na mój temat. No wiesz, wygląd i tak dalej.
        Nie wytrzymałam musiałam parsknąć śmiechem. Tak dawno się nie śmiałam, że kiedy próbowałam sobie przypomnieć kiedy to było wydawało się jak w odległym, innym życiu.
         Jace spojrzał na mnie tak jakby się cieszył. Widać to było po jego oczach. Na ustach moich i blondyna zagościł jeszcze szerszy uśmiech.
-Nie wierzysz mi?- powiedział Jace, kiedy się już opanowałam.- Udowodnić Ci?
-Nie trzeba, wierzę. -powiedziałam.- Tylko powiedziałeś to tak... jakby każda napotkana dziewczyna rzucała Ci się na szyję, kiedy Cię zobaczy.
-A tak nie jest?- zapytał się Jace.- Kiedy pierwszy raz mnie zobaczyłaś nie miałaś ochoty rzucić mi się na szyję?
-Nasze pierwsze spotkanie było w zaułku.-powiedziałam i zaczęłam się uśmiechać na widok jego miny.- To chyba nie było najlepsze pierwsze spotkanie. Nie miałam wtedy ochoty rzucić Ci się na szyję, wręcz przeciwnie chciałam uciekać.
        Jace zaczął się śmiać.
- Masz rację do najlepszych to nie należy, ale chyba naprawiłem to złe pierwsze wrażenie?- powiedział Jace.
       Już chciałam mu odpowiedzieć, kiedy rozległ się dzwonek przy drzwiach. Weszli nowi klienci. Jace spojrzał się na drzwi, a ja powędrowałam wzrokiem za nim.
       Do knajpy weszło dwóch mężczyzn ubranych na czarno, z bronią za pasem.
       Spojrzałam na Jace'a.
-Ludzie Valentine'a? -zapytałam się szeptem. Kiwnął głową.
-Przykryj twarz włosami. Może Cię nie zauważą.- powiedział szeptem.
-Masz ze sobą broń?- zapytałam się.
-Nie, wybiegłaś z Instytutu tak szybko, że nie miałem czasu.- odszepnął.
      Ludzie Valentine'a zbliżali się do naszego stolika. Jace natomiast przysunął się bliżej mnie.
-Udawajmy zakochanych, ok?- szeptał dalej Jace. Kiwnęłam głową.
     Nocni Łowcy byli tylko stolik od nas i zmierzali w naszym kierunku.
     To co zrobił Jace zaskoczyło mnie kompletnie. Wiedziałam, że mamy udawać zakochanych.
     Jace przygarnął mnie do siebie i zetknął nasze usta razem. Wplótł palce w moje włosy, a przy okazji zasłonił moją twarz. Zamknęłam oczy. On naprawdę potrafił całować.
     Po kilkunastu minutach, godzinach, sekundach, latach nie wiem straciłam rachubę. Usłyszeliśmy dzwonek. Jace odkleił się ode mnie. Otworzyłam oczy.
-Chyba będziemy się zbierać.- powiedział lekko zachrypniętym głosem. Nie byłam w stanie wydobyć z siebie głosu, więc tylko kiwnęłam głową.
     Wyszliśmy z restauracji. Na dworze było już zupełnie ciemno.
     OD ILU GODZIN JESTEM ŚWIADOMA, ŻE MOJE DAWNE ŻYCIE NIE WRÓCI?
     NIE WIEM.

3 komentarze: