Od dwóch tygodni ten pokój jest tak zwanym domem.
Od dwóch tygodni Jonathan rządzi wszystkimi Nocnymi Łowcami.
Od dwóch tygodni istnieją mroczne czasu Sebastiana Morgenstern'a.
Nocni Łowcy wydali na siebie wyrok, lecz niektórzy z nich jeszcze o tym nie wiedzą. Kiedy się przekonają będzie za późno.
W ciągu tych dwóch tygodni armia Sebastiana wybiła wszystkie likantropy z pobliskiego lasu.
Podbicie Clave nie było wcale trudne.
Przybyliśmy do Alicante. Sebastian nic nam nie powiedział co dokładnie planuje. Przed Brama do miasta ustawili się wszyscy sojusznicy mojego brata. Było ich ponad 500 wszyscy dobrze wyszkoleni i uzbrojeni. Co dziwne widziałam w tłumie kilku czarowników i wampirów. Myśleli, że im odpuści, że przeżyją.
Ruszyliśmy do sali anioła w której odbywało się podpisywanie porozumień. Była tam większość Nefilim mieszkająca w Idrisie. Na szczęście nie było to dzieci.
Jonathan przepchnął się przez tłum do podium na środku sali. Jego armia kroczyła za nim. Kiedy staną na podium ustawili mur z własnych ciał oddzielający Podziemnych i Nefilim od Morgenstern'a oraz głowy Clave, konsula. Wzrokiem szukałam Lightwood'ów kiedy stałam razem z Jace'm obok brata. Nie chciałam tam być.
-Jonathan'ie Christopher'ze Morgenstern co cie do nas sprowadza? -zapytała Imogen kiedy Jonathan stanął przed nią.
Spojrzałam na Jace'a, lecz on stał się obcy, a jego oczy matowe. Wiedziałam co się zaraz stanie. Przytuliłam się do Jace'a i ukryłam twarz w zagłębieniu jego szyji. Chciałam odciąć się od świata, wrzasków i haosu jaki zapanował po tym jak bezgłowe ciało Imogen padło bezwładnie na ziemię.
Kiedy się odwróciłam zobaczyłam Jonathana trzymającego głowę konsula zastygłą w wyrazie zdziwienia oraz tłum osób napierający na mur przed podium. Wśród nich byli Maryse i Robert. Chciałam krzyczeć, aby uciekali, lecz oni i tak by tego nie usłyszeli.
Po chwili armia Morgenstern'a wyjęła broń. Zaczęła się krwawa rzeź w sali anioła. Ruszyłam do przodu. Nagle przede mną stanął Sebastian.
- Trzymaj ją i nie pozwól jej się ruszyć z tego miejsca.- Nie mówił tego do mnie tylko do Jace'a. Ten natychmiast objął mnie rękoma w pasie i nie piszczał. Ukrył twarz w moich włosach.
- Przepraszam, Clary. Naprawdę nic nie mogę zrobić.-powiedział szeptem. Jego głos brzmiał jakby miał się zaraz rozpłakać. Mi samej leciały łzy i w żaden sposób nie potrafiłam ich powstrzymać.
Jonathan wskoczył w tłum i zaczął walczyć. Nefilim nie byli uzbrojeni, a Podziemni padali jak muchy. Niektórym udało się uciec. Walka trwała może z 10 minut i Jonathan powrócił na podium.
- Od teraz jestem waszym władcą i to ja stanowię prawo. - powiedział zasiadający na krześle na podium.
Wydaliśmy na siebie wyrok śmierci i nikt nam nie pomoże.
To jest nasz koniec.
Koniec części pierwszej.
******************
Zakończyliśmy część pierwszą. Kolejna będzie za czasów panowania Jonathana. Oj będzie się działo.
Świetny epilog. Pisz dalej już nie mogę się doczekać następnej części. Prosze dodaj jak najszybciej. Weny <3
OdpowiedzUsuńTak ! Sebek na "króla" ! <3
OdpowiedzUsuńSpodziewał am się innego obrotu spraw mam nadzieje ze w dalszych czesciach jace zostanie wyzwolony a jonathan pokonany i beda zyli np.isabelle i alec
OdpowiedzUsuńJeejku, już się wystraszyłam, że to koniec Twojego opowiadania. Uwielbiam tego bloga i czekam na drugą część! Sebastian jako władca? Ciekawe jak to potoczysz. Już nie mogę się doczekać! <3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :)
Wiwat Sebek!XDD...świetny epilog.Również czekam,na drugą część <3...
OdpowiedzUsuńMagda441
świetny epilog genialny <3 <3
OdpowiedzUsuń