piątek, 11 lipca 2014

Rozdział XXVI ''Na nowo''

     W salonie były cztery osoby. Valentine, Jonathan, Simon i kolejny nieznany mi mężczyzna, który był chyba nowym czarodziejem rodziny.  Valentine był ubrany w czarny, perfekcyjny garnitur. Simon był w tych samych ciuchach co ostatnio.  Niezajomy ubrany był w biały t-shirt i jeansy.
      Jonathan stał przy oknie i nie raczył zaszczcić mnie swoim spojrzeniem. Spoglądał wręcz natarczywie za okno.
     Mój ojciec i nieznajomy stali nad rdzewiejacym, miedzianym kociołkiem znad którego unosiła się zielona para. Następnie czarodziej wyjął z kieszeni mały,  szklany flakonik i przelał łyżkę płynu do naczynia.
- Clarisso,  wreszcie wstałaś. - powiedział Valentine odwracając się w moja stronę.  Skrzywiłam się na dźwięk mojego pełnego imienia. Nikt się tak do mnie nie zwracał.
- Co to jest? -wskazałam na flakonik trzymany teraz przez Valentine'a.  Valentine spojrzał i następnie powoli schował flakonik do wewnetrznej kieszeni marynarki.
- Nasz umowa.- powiedział tylko te dwa słowa do mnie, a następnie powrócił do cichej rozmowy z czarodziejem.
    To chyba ostatnie chwile kiedy Simon mnie pamieta. Będzie mi go brakować.  Nawet nie wie jak bardzo. 
     Ruszyłam w kierunku kanapy na której siedzia Simon. Usiadłam koło niego. Jego wzrok skierował się od razu na mnie i tu się zatrzymał.
- Przepraszam. - mówię. 
- Clary,  możesz mi wytłumaczyć dlaczego się tu znalazłem? - pyta.
- Simon, nie zrozumiesz tego. - mówię.
- Spróbuj mi wytłumaczyć.  Może zrozumiem.- mówi i próbuje mnie złapać za rękę,  ale więzy na rękach mu przeszkadzają.
     Siedzimy w ciszy przez dłuższą chwilę.
-Okay, możemy ruszać.-mówi Valentine.  Wszystkie oczy zwracają się ku niemu. - Jonathanie wezmę Przyziemnego ze sobą. Ty weźmiesz Clarisse. A Chuck zamknie za nami Bramę.
      Kończąc swoją przemowe podchodzi do Simona i łapie za prawe przed ramię.  Następnie podnosi go do pozycji stojacej i kieruje ku otwartemu portalowi.  Po dwóch minutach nie ma po nim śladu.
- Pora na nas.- odzywa się do mnie Jonathan,  który jest już przed Bramą.Podchodzę do niego i lekko mu się przygladam.
- Gapiasz się na mnie.- mówi i lekko unosi kąciki ust. Nagle poważniej. - To co się wydarzyło w sypialni... hmm..... nie powino.... nie powinno się zdarzyć. Może... może zapomnimy o tym i zaczniemy od nowa.- kończy lekko się jąkając.
- Jasne. Mamy przecież spędzić dporo czasu w tym miejscu,  a przez Rune także razem.- mówię i próbuje się uśmiechnąć. Wyciagam do niego rękę. -Cześć jestem Clary.
- Jonathan. Miło Cię poznać. - mówi i się uśmiecha.  Ma piękny uśmiech. Następnie sięga coś zza paska. Okazuje się,  że są to mały sztylet. - Weź to. Na wszelki wypadek. Możesz włóżyć do buta. Nie będzie uwierać.
       Wykonuje posłusznie polecenie i Jonathan łapie mnie za rękę.  Razem przechodzimy przez błękitną tafle bramy.
***************
Kolejny rozdział.  Krótki, ale jest. Obawiam się że w weekend nie pojawi się żaden nowy.  Ale nic nie wiadomo.
Pozdrawiam Romantyczna Egoistka.

5 komentarzy:

  1. Dwa rozdziały jednego dnia?Nieźle...Trochę mi brakuje Jace'a...
    Magda441

    OdpowiedzUsuń
  2. Jace może niedługo się pojawi, ale nie na długo. Dobra nie zdradzam więcej. Romantyczna Egoistka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *u*...na krótko ale zawsze coś <333.Może nie jestem zbyt oryginalna,ale Jace to moja ulubiona postać..XD
      Magda441

      Usuń
  3. Kolejny świetny rozdział :-) Mnie również brakuje trochę Jace'a xd
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń