-Simon, to jest dla twojego dobra. Kiedy to wypijesz wszystko będzie po staremu. Simon, bardzo Cię prosze.- mówię, a oczy powoli zachodzą mi łzami. On mi nie ufa. Mój pierwszy i jedyny przyjaciel mi nie ufa.
- Clary, nie ma czegoś takiego jak dawniej. - mówi i lekko się do nnie przybliża. Jest zdenerwowany. - Nie wiem czy mam ci ufać. Zadajesz się z cholernie podejrzanymi ludźmi. Jeszcze oni traktują Cię jak rodzinę. Ten starszy jak córkę, a młody jak siostrę. To nie jest normalne. Nie jest także normalne to, że przychodzą oni do twojego domu i pytają o ciebie. Pytają jakbyś była poszukiwana. Chcą znać każdą informację na twój temat, a następnie mnie porywają. Clary, a ciebie nie ma. Wszystkie informacje na Twój temat teraz wydają się jednym wielkim kłamstwem. Nie wiem czy mogę Ci jeszcze zaufać. Przyjaciele mówią sobie o takich rzeczach.
Czasami Simon wie o mnie i mojej przeszłości wiecej niż ja sama. Czuję na policzku coś mokrego. Bariera została złamana. Wycieram szybko zagubioną łzę i spoglądałam na niego. Nie mam prawa go winić o to, że mi nie ufa. Choć powinien postawić się w mojej sytuacji. Sama nie wiedziałam o tym całym cholernym świecie i mojej, a raczej mojej rodziny, przeszłości. Czy on nie wie jak ja się czuję? Ja też jestem tu ofiarą. Obiecałam Valentine'owi, że będę mu pomagać w zniszczeniu Clave za uwolnienie Simona. Czy chociaż Simon nie mógł by być choć odrobinę wdzięczny za moje poświęcenie?
- Simon, czy kiedykolwiek wcześniej zdarzyło mi się, aby coś co ci radzę było złe? - mówię pewnie, lecz spokojnie. Levis kręci głową. - Widzisz. Zawsze myślałam jak zrobić, aby nikt nie ucierpiał, a w szczególności ty. Teraz myślę, jak uratować Ciebie z tego całego bagna. Tylko ta fiolka z wywarem jest rozwiązaniem. Po wypiciu tego nie grozi ci nic z tego świata skąd pochodzi mój ojciec i brat.
- Ojciec i brat?- mówi zdumiony Simon. Chyba nie dopuszczał do siebie myśli, że to na serio może być moja rodzina. - Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć?! Jestem... byłem twoim najlepszym przyjacielem. Mieliśmy zasadę o mówieniu sobie wszystkiego. Złamałaś ją.
- Pamietasz kiedy ostatnio się widzieliśmy w twoim domu. Tej nocy zostali zamordowani moi rodzice. Wtedy się dowiedziałam prawdy. Nie miałam okazji, aby ci powiedzieć. Uwierz mi, że gdybym miała okazję, aby ci powiedzieć zrobiła bym to.- mówię i wystawiam ponownie lewą rękę z wywarem.-A teraz to wypij. Proszę Cię, Simon.
Ten posłusznie wyciąga rękę i bierze ode mnie fiolkę. Przyglada się uważnie cieczy w pojemniku. Następnie go odkorkowuje i pije. Wywaru jest tylko na jeden niepełny łyk. Po chwili oczy Simona stają się mętne i wiem, że pora na opowiadanie bajki.
- Clary Fray zginęła w pożarze domu wraz z rodzicami. Jej ciało spoczywa w grobie wraz z Shepard'ami.- mówię monotonnym głosem, a każde kolejne słowo sprawia mi trudność. Przymykam na chwilę oczy i czuję zbierające się powoli łzy. Otwieram oczy i kolejna łza spływa z kącika oka. Próbuję zachować spokój, ale jest to nie możliwe w obecnej sytuacji. Głos w każdej chwili może mi się załamać.- Dowiedziałeś się o tym wczoraj wieczorem u Erica. Dwa dni temu wróciłeś z obozu na którym się świetnie bawiłeś i postanowiłeś wstąpić do kumpla. Zostałeś u niego na noc. Pogodzisz się ze śmiercią swojej przyjaciółki. Będziesz żył szczęśliwie i znajdziesz sobie jakąś dziewczynę. Clary Fray odejdzie w zapomnienie. Ja nie jestem do niej wcale podobna.
Kończę, a Simon powoli zamyka oczy i zasypia. Jak się obudzi nie będzie mbie pamiętał. Straciłam przyjaciela nieodwracalnie.
Przecieram ręką policzki całe mokre od łez i spogladam na Simona pogrążonego w głębokim spokojnym śnie.
- Dobrze sobie poradziłaś.- mówi Jonathan i kładzie mi dłoń na moim ramieniu. Spogladam na niego.
-Właśnie straciłam jedynego przyjaciela. Już go nie odzyskam. Nie dowie się, że to dla jego dobra.- mówię i na nowo zaczynam płakać.
Jonathan siada obok mnie na kanapie i przytula do siebie. Tego potrzebowałam w tej chwili. Siedzimy tak do chwili, aż kończą mi się łzy. Zachowuję względny spokój. Mija kolejna minuta. Podnoszę wzrok na Jonathana. Ten dokładnie mi się przygląda.
- Musimy się powoli zbierać. Valentine czeka przed drzwiami, a musimy załatwić jeszcze jedną sprawę. - mówi i wstajemy z kanapy. Ostatni raz spogladam na Simona i zamykam drzwi domu.
- Wreszcie jesteście. - mówi Valentine kiedy jesteśmy na zewnątrz. -Wy idziecie do Instytutu, a ja muszę załatwić coś na mieście.
Powoli kieruje się w drugą stronę ulicy. Nagle jednak staje i zawraca.
- Clarisso, mam prezent dla Ciebie.- mówi i podaje mi zawiniety w papier podłużne pudełko. Otwieram je i moim oczom ukazuje się srebna, błyszcząca Stella. Lekki uśmiech wpełza na moją twarz.
- Dziękuję. - mówię i biorę przedmiot do ręki.
- Może ją przetestujesz tworząc Bramę?- mówi Jonathan uśmiechając się i wskazując na ścianę domu Simona.
Przytykam delikatnie stelle do muru tworzac runę dobrze mi już znaną. Po chwili widnieje na ścianie błękitna tafla Bramy. Spogladam na Morgenstern'ów, lecz widzę tylko Jonathana.
- Myśl o bibliotece w Instytucie. - mówi i podaje mi rękę.
****************
Oto kolejny rozdział. Jest dłuższy od poprzedniego. Proszę o komentarze.
Pozdrawiam Romantyczna Egoistka.
- Clary, nie ma czegoś takiego jak dawniej. - mówi i lekko się do nnie przybliża. Jest zdenerwowany. - Nie wiem czy mam ci ufać. Zadajesz się z cholernie podejrzanymi ludźmi. Jeszcze oni traktują Cię jak rodzinę. Ten starszy jak córkę, a młody jak siostrę. To nie jest normalne. Nie jest także normalne to, że przychodzą oni do twojego domu i pytają o ciebie. Pytają jakbyś była poszukiwana. Chcą znać każdą informację na twój temat, a następnie mnie porywają. Clary, a ciebie nie ma. Wszystkie informacje na Twój temat teraz wydają się jednym wielkim kłamstwem. Nie wiem czy mogę Ci jeszcze zaufać. Przyjaciele mówią sobie o takich rzeczach.
Czasami Simon wie o mnie i mojej przeszłości wiecej niż ja sama. Czuję na policzku coś mokrego. Bariera została złamana. Wycieram szybko zagubioną łzę i spoglądałam na niego. Nie mam prawa go winić o to, że mi nie ufa. Choć powinien postawić się w mojej sytuacji. Sama nie wiedziałam o tym całym cholernym świecie i mojej, a raczej mojej rodziny, przeszłości. Czy on nie wie jak ja się czuję? Ja też jestem tu ofiarą. Obiecałam Valentine'owi, że będę mu pomagać w zniszczeniu Clave za uwolnienie Simona. Czy chociaż Simon nie mógł by być choć odrobinę wdzięczny za moje poświęcenie?
- Simon, czy kiedykolwiek wcześniej zdarzyło mi się, aby coś co ci radzę było złe? - mówię pewnie, lecz spokojnie. Levis kręci głową. - Widzisz. Zawsze myślałam jak zrobić, aby nikt nie ucierpiał, a w szczególności ty. Teraz myślę, jak uratować Ciebie z tego całego bagna. Tylko ta fiolka z wywarem jest rozwiązaniem. Po wypiciu tego nie grozi ci nic z tego świata skąd pochodzi mój ojciec i brat.
- Ojciec i brat?- mówi zdumiony Simon. Chyba nie dopuszczał do siebie myśli, że to na serio może być moja rodzina. - Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć?! Jestem... byłem twoim najlepszym przyjacielem. Mieliśmy zasadę o mówieniu sobie wszystkiego. Złamałaś ją.
- Pamietasz kiedy ostatnio się widzieliśmy w twoim domu. Tej nocy zostali zamordowani moi rodzice. Wtedy się dowiedziałam prawdy. Nie miałam okazji, aby ci powiedzieć. Uwierz mi, że gdybym miała okazję, aby ci powiedzieć zrobiła bym to.- mówię i wystawiam ponownie lewą rękę z wywarem.-A teraz to wypij. Proszę Cię, Simon.
Ten posłusznie wyciąga rękę i bierze ode mnie fiolkę. Przyglada się uważnie cieczy w pojemniku. Następnie go odkorkowuje i pije. Wywaru jest tylko na jeden niepełny łyk. Po chwili oczy Simona stają się mętne i wiem, że pora na opowiadanie bajki.
- Clary Fray zginęła w pożarze domu wraz z rodzicami. Jej ciało spoczywa w grobie wraz z Shepard'ami.- mówię monotonnym głosem, a każde kolejne słowo sprawia mi trudność. Przymykam na chwilę oczy i czuję zbierające się powoli łzy. Otwieram oczy i kolejna łza spływa z kącika oka. Próbuję zachować spokój, ale jest to nie możliwe w obecnej sytuacji. Głos w każdej chwili może mi się załamać.- Dowiedziałeś się o tym wczoraj wieczorem u Erica. Dwa dni temu wróciłeś z obozu na którym się świetnie bawiłeś i postanowiłeś wstąpić do kumpla. Zostałeś u niego na noc. Pogodzisz się ze śmiercią swojej przyjaciółki. Będziesz żył szczęśliwie i znajdziesz sobie jakąś dziewczynę. Clary Fray odejdzie w zapomnienie. Ja nie jestem do niej wcale podobna.
Kończę, a Simon powoli zamyka oczy i zasypia. Jak się obudzi nie będzie mbie pamiętał. Straciłam przyjaciela nieodwracalnie.
Przecieram ręką policzki całe mokre od łez i spogladam na Simona pogrążonego w głębokim spokojnym śnie.
- Dobrze sobie poradziłaś.- mówi Jonathan i kładzie mi dłoń na moim ramieniu. Spogladam na niego.
-Właśnie straciłam jedynego przyjaciela. Już go nie odzyskam. Nie dowie się, że to dla jego dobra.- mówię i na nowo zaczynam płakać.
Jonathan siada obok mnie na kanapie i przytula do siebie. Tego potrzebowałam w tej chwili. Siedzimy tak do chwili, aż kończą mi się łzy. Zachowuję względny spokój. Mija kolejna minuta. Podnoszę wzrok na Jonathana. Ten dokładnie mi się przygląda.
- Musimy się powoli zbierać. Valentine czeka przed drzwiami, a musimy załatwić jeszcze jedną sprawę. - mówi i wstajemy z kanapy. Ostatni raz spogladam na Simona i zamykam drzwi domu.
- Wreszcie jesteście. - mówi Valentine kiedy jesteśmy na zewnątrz. -Wy idziecie do Instytutu, a ja muszę załatwić coś na mieście.
Powoli kieruje się w drugą stronę ulicy. Nagle jednak staje i zawraca.
- Clarisso, mam prezent dla Ciebie.- mówi i podaje mi zawiniety w papier podłużne pudełko. Otwieram je i moim oczom ukazuje się srebna, błyszcząca Stella. Lekki uśmiech wpełza na moją twarz.
- Dziękuję. - mówię i biorę przedmiot do ręki.
- Może ją przetestujesz tworząc Bramę?- mówi Jonathan uśmiechając się i wskazując na ścianę domu Simona.
Przytykam delikatnie stelle do muru tworzac runę dobrze mi już znaną. Po chwili widnieje na ścianie błękitna tafla Bramy. Spogladam na Morgenstern'ów, lecz widzę tylko Jonathana.
- Myśl o bibliotece w Instytucie. - mówi i podaje mi rękę.
****************
Oto kolejny rozdział. Jest dłuższy od poprzedniego. Proszę o komentarze.
Pozdrawiam Romantyczna Egoistka.
Świetny!
OdpowiedzUsuńJestem twoją nową czytelniczką i mam nadzieję, że na długo :3
Strasznie mi się ta cała historia spodobała.
Muszę przyznać, że podoba mi się wersja, w której Jonathan jest zakochany w Clare, ale jednak wciąż stoję za Jace'm, więc ani mi się waż ich rozdzielać w związku! Inaczej nie ręczę za siebie! xd :c
Życzę weny i czekam na next'a! ;3
`Celine
P.S. Wybacz, ale zauważyłam, że w całym opowiadaniu istnieje trochę (no może sporo) literówek i błędów gramatycznych lub po prostu logicznych. Np. "aż się uspokoje" - powinno być "uspokoję", "raz spogladam na" - pisze się "spoglądam" lub " Nie mam prawa go winić o to, że mi nie ufa. Choć nie mogę go winić." - powtórzyłaś jedno słowo od razu, w następnym zdaniu. Poza tym, wypadało by użyć tylko jednego stwierdzenia. Te dwa oznaczają praktycznie to samo, więc nie widzę sensu w pisaniu ich obydwu.
Mam nadzieję, że się nie obrazisz na mnie za te upomnienia, ale jestem strasznie czepialska. :/
P.S.S. - Myślałaś nad usunięciem weryfikacji obrazkowej? Trochę dokucza przy wstawianiu komentarza :p
P.S.S.S. Coś czepiam się wszystkiego w tym komentarzu, ale czasem krytyka jest potrzebna, prawda? Przynajmniej tak mi się wydaje ... :x
A, i pierwsza! :3 xD
UsuńDzięki za komentarz. Jeżeli są jakieś powtórzenia to tak miało być. Jeżeli chodzi o błędy ortograficzne to jeżeli nie Czytałaś rego wcześniej powtórzę. PISZE NA TELEFONIE
UsuńFajne.Celine-jestem za!TEAM JACE!YAY <3!
OdpowiedzUsuńMagda441
Świetny rozdział <3 Czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńJuuż nie mogę się doczekać kolejnego!! A ten natralnie genialny <3
OdpowiedzUsuńNajlepszy, świetny, baski, cudny, genialny nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuń